atosss007 pisze:No Perkinz ... następnym razem za czym przygrzejesz w coś to pamiętaj że za to prostowanie sroki to mamy zaległości
żeby się nie okazało że jak przyjadę to 5 litrów będzie do wypicia bo nie dam rady.
Co do maski to tak jak mówiłem ... albo maluj to na czerwono albo jeśli już czarny to połysk. Mat mi nie pasuje na masce do czerwonego połysku reszty. A z silnikiem coś wymyślimy żebym po drodze na międzynarodówkę nie czekał na Ciebie
Co do pomysłu matu na Twoim aucie to uważam że czarny mat na ospoilerowaniu jest gicio. Jak się zdecydujesz to się kiedyś zbańczymy u mnie na lakierni i zmalujemy żeby było jak oryginał. Pozdro ziom
spoko spoko...
co nie zdąży sie teraz wypić to dokończy mam nadzieję w norwegii, hehe.
czarny macik na masce lepiej wygląda w rzeczywistosci, ale efekt psuje "zadziorny" zderzak... ale od wiosny ruszą poszukiwania:)
zresztą - pomyślimy na spokojnie jak zjedziesz do cz-wy, mości.
aaaa tak btw. w planach jest jeszcze brewka!:)
pozdróweczka po dwakroć:)
----------------UPDATE-------------------
-- środa, 2 maja 2012, 23:16 --
Tak więc po 16 miesiącach wreszcie zabieram sie do aktualizacji tematu, hehe. trochę sie działo, ale brak wolnego czasu połączony z kwestiami pogodowymi (zawsze padało jak umyłem samochód. zawsze.) uniemożliwiał porobienie jakiejś ciekawej sesji. jednak z racji tego, że w końcu znalazłem chwile na wrzucenie przedostatniego ze srokowych zakupów, poczułem się wrecz zobowiązany by coś napisać:)
bilans zysków i strat:
* przyszedł prosty zderzak (w końcu jakoś to wygląda:)),
* odszedł tłumik końcowy (przerdziewiał i odpadł w momencie wjechania w dziure jak byliśmy na wakacjach - powrót 150km bez końcowego - piękna sprawa:)),
* przyszło zawieszenie nowe na przód -40 (spręzyny na tył mam również -40, ale nie było okazji zebrać sie do zakupu amorów i wymiany zawiasu z tyłu),
* odeszła pompa paliwa w baku (dojechałem 10km do domu i na podwórku wyzionęła ducha),
* przyszła niepopękana deska rozdzielcza (dziś w końcu założyłem - ryj sie cieszy:),
* odszedł tłumik środkowy (wyjeżdzając z pracy przyhaczył o betonową wylewkę bramy - całość zgięła sie jak ręka w łokciu i barku - poleżałem pod furą, oberwałem go do końca i wróciłem znów 10km do domu na samych portkach - już nie tak piękna sprawa jak w przypadku końcowego, ale również ryj cieszyła:)),
* przyszedł inny regulator napięcia na alternatorze (chyba w końcu jest dobrze z ładowaniem),
* odszedł akumulator smiercia tragiczną.
plany najbliższe:
* wymienić portki, bo wypierdziane,
* zrobić zawias z tyłu, bo sprężyny leżą i czekają,
* zmienić czujnik cofania w skrzyni ivpompę wody,
* zrobić blacharkę, bo parchate wychodzą miejscami (docelowo chciałbym pomalować całe auto),
* zmienić fotele (może ma ktoś przednie fotele do GT w dobrym stanie?:P),
* odkręcić alternator, założyć drugi (ni chuja sie nie da tego imbusa z bloku ruszyć...),
* zakupić w końcu jakąś ładniejszą felgę:).
aktualne zdjęcia:
* nowiuśka decha założona dziś:P (plamy były scieralne - upaćkałem przy montażu, ale nie zrobiłem foty po czyszczeniu)
* spot z Atosssem:)
thx to:
* Raziel500,
* MCDzojak,
* dudi85.
----------------UPDATE-------------------
-- piątek, 1 mar 2013, 12:45 --
Długo wzbraniałem się przed napisaniem tego posta, wszak nadzieja umiera ostatnia, ale przyjąłem już do wiadomości, że stan mojego Scirocco na dzień dzisiejszy wygląda tak i raczej już nic się nie zmieni:
Tyle mi zostało po mojej sroce po tym, jak jakiś zasrany skurw*syn ukradł mi ją spod bloku w nocy z 6. na 7. grudnia. Policja nic nie zdziałała w tej sprawie (jakoś specjalnie mnie to nie zdziwiło). Zdziwiło mnie natomiast umorzenie postępowania w sprawie kradzieży, które zostało wysłane do mnie 31. grudnia, czyli niecały miesiąc po zgłoszeniu kradzieży.
Za niedługo minie 3 miesiąc od tego zdarzenia, serce nadal się kraja, gdy o tym pomyśle, a najbardziej wk*rwia fakt, że auto zostało skradzione w momencie, gdy zdążyłem doprowadzić je do zajebistego porządku, wymieniłem zawieszenie, powymieniałem sporo rzeczy w silniku, po czym sroka wyraźnie odżyła i świetnie się prowadziła. Przez całą drogę z Częstochowy do Katowic ryj mi się cieszył, że w końcu wszystko elegancko chodzi, postawiłem ją pod blokiem pełen dumy, że jestem właścicielem tak niesamowitego auta, lecz niestety nazajutrz w nocy wyjechała po chodniku z parkingu z jakimś pieprzonym matkoj*bcą za sterami...
Co dalej? Na pewno nie Scirocco... ba! żadne fajne, kultowe auto, w które wkłada się serce... teraz pora na jakieś badziewie z LPG, którym wmieszam się w tłum szarych ludków i które jak ukradną lub obiją, to machnę ręką i kupie kolejne.
Z tego miejsca chciałbym podziękować jeszcze raz wszystkim, którzy mi pomogli na forum i poza nim, pokazując tym samym, że Scirocco to coś więcej, niż tylko samochód.
PozdróVWeczka!